JAK BYĆ SZCZĘŚLIWYM?
Pewnie nie raz w swoim życiu usłyszałeś od znajomych, rodziny, przyjaciół „dobre rady” typu - ogarnij się; myśl pozytywnie; możesz
wszystko; jesteś zwycięzcą; ludzie mają gorzej, czym się przejmujesz – w
momencie, kiedy było Ci naprawdę źle, kiedy czułeś wszechogarniający smutek i
bezsilność. Tak, jakbyśmy nie mogli odczuwać tych emocji, a przecież smutek nie
jest zły. Gniew też nie jest zły. Żadna emocja nie jest zła, jedynie to jak z
tymi emocjami postępujemy, może być dla nas zgubne. Emocje są niczym innym, jak
ważnymi sygnałami wysyłanymi do naszej świadomości przez psychikę. Dlatego
należy wejść w kontakt z daną emocją. Dla jednych będzie to medytacja,
modlitwa, rozmowa z przyjacielem, dla innych słuchanie smutnych piosenek.
Najważniejsze jest, by w trakcie poddawania się emocji nie pozwolić jej sobą
zawładnąć. Mówi się, że nasze myśli są pierwotnym powodem tego, co czujemy,
dlatego tak ważne jest, by umieć nad tym panować. By odczuwany przez nas smutek
nie został zastąpiony przez pustkę, odrętwienie, obezwładniające poczucie
bezradności. Sygnały wysyłane do naszej świadomości zawierające konkretne
zachowania, potrzeby i emocje są czymś, co toruje drogę do kontaktu. Kontaktu
zaczynającego się od nas! To nie inni ludzi odpowiadają za nasze emocje. Ludzie
pokazują się, bo coś ważnego dla nas nie pojawia/ pojawia się w ich zachowaniu,
natomiast oni prawdopodobnie nie zdają sobie z tego sprawy.
Głównym czynnikiem jest więc dostrzeżenie
tego, co się z nami w danej sytuacji dzieje i czego my potrzebujemy, co jest
dla nas ważne, czemu się smucimy, co powoduje ten nastrój.
Smutek to reakcja. Konieczne jest
zajrzenie, co leży pod nią. Inaczej
jest pochyleniem się nad naszym wewnętrznym dzieckiem, które zareagowało,
ponieważ czegoś potrzebuje i instynktownie chce zwrócić na siebie uwagę innych.
Jednak ci, którym brakuje empatii nie zobaczą tego wewnętrznego dziecka, tylko
krzyczącego dorosłego. Jeśli nie zajrzymy pod,
to zbudujemy nad i często też przeciwko.
Dlaczego o tym piszę? Znalazłam w swojej
biblioteczce (tak znalazłam! mimo że codziennie na nią patrzę, nie pamiętam
wszystkich swoich książek, o niektórych zapominam, dlatego też od czasu do
czasu stoję przed nią kilka/kilkanaście minut i „podziwiam” moje skarby😊) świetną książkę: Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej
smutnym) Lee Crutchley'a. Nie jest to typowy poradnik o tym, co zrobić by być szczęśliwym.
Jak pisze w przedmowie Oliver Burkeman: Problem
z większością porad dotyczących szczęścia polega na tym, że to głupoty –
czyste, niczym nieskażone brudy. Oto przykład: jeśli jesteś jak większość ludzi,
to według amerykańskich badaczy nie spełnisz swoich marzeń, myśląc pozytywnie,
szukając celu życia czy powtarzając do lustra codziennie rano: „jestem zwycięzcą”.
Kolejny kłopot jest taki, że porady, które naprawdę działają, brzmią tak, jakby
nie były nic warte. Zostają opakowane w newage’owy język albo wygłasza je jakiś
cwany guru, któremu nie powierzyłbyś nawet opieki nad kotem.
Ta książka nie naprawi Cię, ani nie
uczyni, że poczujesz się szczęśliwy. Ta książka nie obiecuje, że odmieni Twoje
życie. Jedynie pokazuje pewne ćwiczenia, które pozwolą odkryć sekret, że mniej smutku oznacza więcej radości. Czy wykonywałam te
ćwiczenia? Kiedyś tak. Pamiętam, że przy niektórych świetnie się bawiłam, przy innych wzruszałam, a przy kolejnych śmiałam do łez.
Poradnik ten daje narzędzia, które pomogą Ci
radzić sobie w trudnych chwilach. Być szczęśliwym nie zawsze jest łatwo, ale
zawsze można spróbować być nieco mniej smutnym.
A poniżej pokażę Wam kilka ćwiczeń. 😉
![]() |
ĆWICZENIE NR 1 |
![]() |
ĆWICZENIE NR 2 |
![]() |
ĆWICZENIE NR 3 |
Jesiennie i listopadowo pozdrawiam!
M.
Komentarze
Prześlij komentarz