Słowa – naszą postawą wobec życia


Mówimy nie tylko po to, by powiedzieć innym, co myślimy, ale także po to, aby powiedzieć sobie co myślimy. Mowa jest częścią myślenia. Te słowa pochodzą z książki Iwony Majewskiej-Opiełki Powiedz to dobrym słowem. Bardzo spodobał mi się ten cytat, ponieważ jest taki prawdziwy. Kto z Was chociaż raz w życiu nie zapisał sobie jakiegoś cytatu? Czemu to robimy? Bo czyjeś słowa miały na nas wpływ, coś dla nas znaczyły. Zatem - słowa jednych ludzi wpływają na innych. Dedukcja prosta, a jak trudna do zrozumienia i wdrożenia w dzisiejszych czasach…

Słowa dają nam możliwość głębokiego poruszania samych siebie, rzucania sobie wyzwania, dodania odwagi i podtrzymywania na duchu, pozwalają nam poderwać się do działania i czerpać jak najwięcej bogactw z daru, jakim jest życie.

Czy zawsze tak jest? Niestety coraz częściej jest dokładnie odwrotnie. Czytam bardzo dużo komentarzy pod różnymi artykułami, postami na portalach społecznościowych – Facebook czy Instagram to znakomite źródła obserwacji postaw wyrażanych niemal wyłącznie słowami. Wniosek nasuwa się jeden – więcej w ludziach żalu, pretensji, zazdrości i złośliwości niż życzliwości, wsparcia i chęci podzielenia się dobrym słowem. Mnóstwo zdań pełnych przekleństw, wulgaryzmów, wyzwisk. A czy nie jest prawdą, że ludzie, którzy mówią o rzeczywistości słowami niosącymi negatywny ładunek emocjonalny, zazwyczaj naprawdę mają trudniej w życiu, dostają niejako dowody na to, że ich obserwacje i uwagi są trafne? Często nie uświadamiamy sobie, że to właśnie słowa kształtują nasze postawy wobec życia. Pierwszym z przykładów niech będzie stosunek do ciąży i wczesnego okresu macierzyństwa – czy to jest dobry czas, czy nie, jak trudne/łatwe jest bycie matką i czego można się spodziewać w tym okresie. W zależności jak kobieta do tego podchodzi, co o tym mówi wszystkim dookoła, tak ma. Bo mówi to także do siebie. A możemy mieć taki stosunek do ciąży i macierzyństwa, jaki sobie życzymy i przeżywać je tak, jak chcemy, mając z tyłu głowy, że ten model rzeźbią nasze przekonania. A te powstają pod wpływem tego, co słyszymy, czytamy i co same o tym mówimy. Jeśli ktoś będzie nam mówił, że jest ciężko, źle, że trzeba narzekać, bo jak to w ciąży nie narzekać? To w końcu zaczniemy tak robić. Trzeba się tylko zastanowić, czy to ma sens i jaki to ma na naszą psychikę wpływ. Oczywiście, że są różne matki i różne dzieci, ale właśnie ta różnorodność bierze się nie tylko z genów, ale także z programowania słowami, myślami i z naszego działania. To efekt rozmowy z samym sobą, przedstawiania sobie świata, tłumaczenia sobie własnej pozycji. Jak będziemy wiecznie narzekać, krytykować wszystko i wszystkich wokół nas, to takie same będziemy w środku i potem te same negatywne emocje będziemy przekazywać naszym dzieciom. Czy tego naprawdę chcemy?

Drugi z przykładów, o którym chciałam napisać, to wszechobecny atak agresji i złośliwości (nie lubię słowa hejt) w Internecie. Jakiś miesiąc temu przeczytałam wywiadówkę z Anną Lewandowską. Niektóre portale internetowe przedrukowały ten wywiad, a komentarze jakie się pod nim pojawiły po raz kolejny udowodniły, że kobieta kobiecie wilkiem, że zazdrość jest nieunikniona, że ocenianie przychodzi tak łatwo… Ania zwierzyła się, że rodziła naturalnie i że jej poród był trudny. Kobiety (matki!!) skomentowały, że na pewno taki nie był, że one miały trudniejszy, gorszy, dłuższy itp., że nie powinna się wypowiadać, bo nie wie nic o życiu i bólu, bo za wszystko sobie zapłaciła. Używały przy tym ogromu wulgaryzmów; słów, które nie powinny padać z ust kobiet. Jak czytam takie komentarze, to ciekawi mnie, co kieruje takimi osobami, czy przed wyrażeniem swojej opinii przez chwilę chociaż się nad tym zastanawiają. A czy Kowalskiego z milionem na koncie, czy Nowaka z przysłowiową złotówką w portfelu głowa boli inaczej? Ból jest podobny, jak nie taki sam - chodzi o umiejętność poradzenia sobie z nim. Dlaczego zawsze w grę wchodzą pieniądze? Dlaczego po prostu nie staramy się czytać, zgadzać się lub nie (to normalne!), wyciągać dla siebie odpowiednich wniosków, tylko od razu wszystko sprowadzamy do wartości materialnej? To takie trywialne i smutne zarazem.

W każdej chwili wybieramy język, jakim chcemy mówić o naszych doświadczeniach. Czyli jednocześnie koncentrujemy się albo na tym co dobre, piękne, ciekawe albo złe, bolesne, złośliwe. A życie zawsze jest wielowymiarowe i różnokolorowe. I tylko od nas i naszej świadomości zależy na czym skupimy swoją uwagę.

Pamiętajcie moi drodzy, że to co mówimy do dzieci i w jaki sposób – pewnego dnia stanie się ich głosem. Dlatego bądźmy uważni.



(źródło: pinterest)

M.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PERSPEKTYWA

Poczucie własnej wartości / Wiara w siebie

„Mamihlapinatapai”, czyli Joanna Chyłka w szczytowej formie!