W ferworze świątecznych przygotowań
Mamy grudzień. Ostatni miesiąc roku.
Miesiąc magicznych świąt Bożego Narodzenia, miesiąc prezentów, mocy dobrych
słów, stosu życzeń i postanowień noworocznych. Miesiąc podsumowań, rachunku
zysków i strat, przemyśleń, refleksji.
Jak wspominałam na samym początku, pomysł
pisania bloga zrodził się w mojej głowie dobre dwa/trzy lata temu. Nie do końca
jednak potrafiłam się do tego zabrać. Teraz, przy popołudniowej, grudniowej
herbacie nachodzi mnie refleksja, że to jeden z lepszych pomysłów i przedsięwzięć dokonanych przeze mnie w 2016 roku.
Moje pisanie to mała misja. Pomaga mi nazwać
pewne emocje, myśli i odczucia, a przy okazji pełni rolę autoterapii. Poprzez
pisanie bardziej siebie rozumiem, rozumiem swoje przekonania, wyznania i
wartości, którymi kieruję się w życiu. Mam nadzieję, że pomagając sobie,
pomagam również i Wam. Każdy z Was może wyciągnąć z tekstów to, co jest mu
akurat w danej sytuacji potrzebne. Głęboko w to wierzę, że Ty, drogi
Czytelniku, chociaż na chwilę się zatrzymujesz podczas czytania. Zastanawiasz, co jest dla Ciebie ważne, czy
zgadzasz się z moją opinią bądź przeciwnie – usilnie bronisz swojego zdania,
swojego punktu widzenia. Dla mnie największym sukcesem jest aktywizacja
myślenia u Odbiorcy. Jak otrzymuję informacje zwrotne, że ktoś próbuje pewne
zachowania wprowadzić w swoje życie, albo lepiej coś rozumie, inaczej patrzy na
pewne sprawy – wtedy wiem, że to co robię ma jakiś sens. Wiem, że moje
nauczycielskie serce ciągle bije.
Lawirując pomiędzy refleksjami a
świątecznym szaleństwem, nie sposób nie wspomnieć o zakupach, braku
zdroworozsądkowego myślenia i pewnych konwenansach.
Przez ostatnie trzy lata byłam
bezpośrednim obserwatorem świątecznych, zakupowych przygotowań ze względu na
pracę w galerii handlowej. Przyglądałam się z uwagą na ludzi: kupujących
wszystko bez żadnego zastanowienia (w domyśle – byleby mieć spokój), kupujących
bardzo drogie prezenty i kupujących z potrzeby i dobroci serca. Pracując na co
dzień z ludźmi, widząc jakie nieprawdopodobne spustoszenie w mózgu robią im
święta, jestem w stanie z czystym sumieniem zapytać – quo vadis, hominum?
Wiadomo, że święta rządzą się swoimi
prawami, pewnymi konwenansami, mimo wszystko – uważam, że cała ta gonitwa jest
częściej nasycona złością, sprzeczkami, niepotrzebnymi nerwami niż radością z nadchodzącej
Gwiazdki. Coraz częściej ludzie kupują prezenty, bo „wypada”, kupują na pokaz.
Coraz mniej robią najbliższym niespodzianki z potrzeby serca. Tak zastanawiając
się na chłodno, jaka jest ilość prezentów dawanych od serca? Myślę, że
wielokrotnie mniejsza od tych pozostałych. Każdy lubi dostawać prezenty.
Zostało nam to zaszczepione od najmłodszych lat. Róbmy to jak najczęściej, ale tylko i
wyłącznie wtedy, jeśli kierują nami wewnętrzne pobudki, a nie społeczny nakaz.
Zamiast beznadziejnie kupować drogie
prezenty, w tym świątecznym czasie zbliżmy się do siebie. Porozmawiajmy
szczerze o tym, co u nas słychać. Nie tylko tego dobrego, ale też i tego na minus.
Co nam się w życiu udaje/udało, a co chcemy jeszcze podszkolić, nad czym w Nowym Roku
popracować, co zmienić, co osiągnąć. Dla niektórych z nas to jedyna okazja w ciągu roku, by się spotkać.
By wymienić poglądy, spojrzenia na pewne sprawy. O wartości człowieka nie
świadczy to, jakie metki zdobią jego ubrania. Liczy się to, co ma w głowie i co
swoją osobą reprezentuje. Nie dowartościowujmy się świetnym zegarkiem, drogimi
butami czy wypasionymi gadżetami. Jeśli robimy to dla siebie – to nasz wybór.
Ale jeśli robimy to, by inni ludzie nas podziwiali, doceniali, zazdrościli – popełniamy ogromny błąd....
W życiu najważniejszą wartość nosisz w sobie, nie na sobie. To po pierwsze, a po drugie… najcenniejszym i najlepszym
prezentem jest obecność. To, że mamy z kim się spotkać, z kim szczerze
porozmawiać, do kogo się przytulić. Nie gra pozorów, zakładanie masek, nieustający pośpiech za dobrami doczesnymi, czy udawanie
szczęśliwych na siłę.
Punkt widzenia zależy zawsze od punktu
siedzenia. Zależy też od życiowych doświadczeń i trudów dnia codziennego. Życie
weryfikuje nasze poglądy, piramidę potrzeb i wartości. Zatem skupmy się na swoim wnętrzu, zastanówmy się, co jest dla nas ważne.
W tym magicznym czasie Wam wszystkim i sobie życzę spokoju, zdrowia, uśmiechu, rodzinnego ciepła. Aby te wyjątkowe
chwile były idealnym momentem, by się zatrzymać i szeroko otworzyć oczy na
wartości, których nie da się kupić za żadne pieniądze.
P.S. Moje ukochane słoneczko (Harper) z
pewnością czeka na ten świąteczny czas, kiedy będzie miała wszystkich najbliższych wokół
siebie.
Do zobaczenia w Nowym Roku !! :)
M.
Komentarze
Prześlij komentarz