„Kiedy w coś wierzysz, wierz bezwarunkowo i nieodwołalnie”



Nie pozwalajmy sobie na bylejakość! – apel ten idealnie komponuje się ze słowami będącymi tytułem dzisiejszych rozważań. Ich autorem jest Walt Disney – legenda amerykańskiego przemysłu filmowego. Wszyscy znamy stworzone przez niego bajkowe postaci takie jak: Myszka Miki, Kaczor Donald czy pies Pluto. One nie są byle jakie. One stały się kultowe, ich popularność przez tyle lat nie maleje. Dlaczego? Bo ten niezwykły człowiek wierzył bezwarunkowo i niezłomnie w to, co robił.
Zmierzając do sedna, ponad rok temu byłam świadkiem ciekawej sceny w bibliotece. Otóż przy stoliku tuż obok mnie siedziały dwie dziewczyny, które twórczo pracowały nad swoimi pracami licencjackimi. Zawiązała się miedzy nimi dyskusja dotycząca jakiegoś zagadnienia. Jedna z nich miała najwyraźniej problem z udzieleniem odpowiedzi na postawione pytanie, bądź też nie do końca umiała daną kwestię rozłożyć na czynniki pierwsze i stworzyć z niej przedmiot badawczy. Widać było nie tylko zmartwienie na jej twarzy, drżący głos świadczył o lęku, poczuciu bezsilności, wewnętrznej niemocy. Niewątpliwie, szukała pomocy w oczach koleżanki. Po czym, druga z nich bezrefleksyjnie odpowiedziała: „po co się tak tym przejmujesz? To tylko głupia praca licencjacka. Potem i tak nie będziesz z tego korzystała, daj sobie spokój”. Zrozpaczona dziewczyna jedyne co wyjąkała to: „daj Boże, żeby tak było”.
Historia ta nie tylko sprawiła, że sama zaczęłam się zastanawiać PO CO to wszystko (mam tu na myśli filozoficzne rozważania na temat ludzkiej egzystencji), a z drugiej strony to informacja o życiu, codziennych problemach, o dzisiejszej zgodzie na bylejakość (i tak później się to nie przyda), strachu i ingerowaniu Boga w ludzkie czyny.
Nie wiem, czy tej dziewczynie udało się „zaliczyć” i obronić tę pracę. Nie do tego zmierzam. 
W życiu nic nie jest nam dane ot tak. Nie wliczam w to wszystkich wartości (materialnych i niematerialnych), które dostaliśmy od rodziców. Mówię tu o własnych działaniach. Jeżeli sami czegoś nie zrobimy, to kto to zrobi? Jeśli sami nie uwierzymy, że jesteśmy w stanie skończyć studia; znaleźć dobrą, potem lepszą pracę; schudnąć; pokonać swoje lęki; zdobyć wyznaczony szczyt; być szczęśliwymi ludźmi itp., to nigdy nie zrobimy kroku w kierunku, by tak się stało. Nie od dziś wiadomo, że najpierw się sieje, a potem się zbiera. Czasem można zebrać więcej, niż się posiało. Może też nadejść wichura i zniszczyć w jednej chwili to, co posialiśmy. Wtedy po prostu trzeba znów posiać. Ale trzeba działać i wierzyć bezgranicznie w to, co się robi. Przede wszystkim – wierzyć w siebie. To wszystko jest w naszej głowie. W naszej wewnętrznej motywacji i determinacji. Niewątpliwie wymaga to od nas wielkiego wysiłku, bo gdy pojawiają się trudności, problemy to my, jako ludzie, mamy tendencję do tego, że bardzo szybko się poddajemy. Uznajemy, że to nie miało sensu i się wycofujemy. Przestajemy w siebie wierzyć. Co gorsza – stawiamy się w roli ofiary i zrzucamy na kogoś winę. Najczęściej na Boga. Może to schemat myślenia wyniesiony z dzieciństwa? Pewnie każdy z Was chociaż raz w swoim życiu usłyszał: „Nie rób tak, bo cię Bozia skarze”, a zaraz potem: „A widzisz, nie posłuchałeś i Bozia cię pokarała”.
Ja tą droga bym nie szła. Nie angażujmy Boga w nasze decyzje i ich konsekwencje. Nie zadawajmy bezmyślnie pytań: "Gdzie był Bóg, jak tylu ludzi ginęło, gdzie?" Uważam, że Bóg nie jest odpowiedzialny za to, że nie nauczyłeś się na egzamin i go nie zdałeś; za to, że nie chce Ci się wstać z łóżka i poćwiczyć, by spełnić swoje marzenie o szczupłej sylwetce; za Twoje niemiłe zachowanie wobec bliźniego i vice versa. Nie jest też odpowiedzialny za powódź, huragan czy wojnę.
Człowiek ma WOLNĄ WOLĘ. Sam decyduje o swoim życiu. Ma swoje siły, swoje moce, predyspozycje, by zrobić coś dobrego. Możemy wierzyć i liczyć po cichu na te tajemne (Boże) siły, które pomagają nam w naszej wędrówce, ale nie możemy zrzucić odpowiedzialności za wynik swoich działań. Nie możemy też tylko wierzyć i modlić się, by coś się wydarzyło bez naszej aktywności. Bowiem nic się samo nie wydarzy.
Tadeusz Różewicz w dramacie z 1969 roku pt.„Kartoteka” napisał intrygujące zdanie – Wszystko umiera pod Twoją ręką, bo nie wierzysz. Mój bliski kolega kilka lat temu umieścił na swojej osi czasu na Facebooku piękne zdjęcie, idealnie ilustrujące wyżej wspomniane słowa (zdjęcie poniżej). Tak, wszystko umiera pod naszymi rękoma, bo nie wierzymy, że to co robimy ma sens. Nie wierzymy w swoje zasiane ziarno i możliwości. Bo ktoś nam kiedyś podciął skrzydła i boimy się na nowo je rozwinąć. To trudne. Nie tak  łatwo „odrodzić”się na nowo, ale warto. Życie jest tylko jedno. I życie nie jest ciężkie. Czasami jest trudne.
Trudno jest myśleć po swojemu, kiedy wokół tak wiele utartych schematów życia.
Trudno jest zbudować tratwę, kiedy można kupić gotową na Allegro.
Trudno wyciągnąć do kogoś rękę i pomóc bądź poprosić o pomoc.
Mimo tych trudności - wierzmy w siebie. Wierzmy ze wszystkich sił w to, że spełnimy swój zamierzony cel. Dawajmy z siebie tyle, ile możemy. Dobro do nas wróci. Na pewno. Karma zawsze wraca. Prędzej czy później. Potem uwierzmy w drugiego człowieka, w jego dobrą radę, pomocną dłoń i serce (trudne, ale nie niemożliwe). A kwestię wiary w Boga (jakkolwiek Go sobie wyobrażamy i w jakiej religii występuje) zostawmy dla siebie. I wierzmy dla siebie, dla swojego uduchowienia, a nie na pokaz...
Kończąc, zacytuję słowa królowej polskiego kryminału – Katarzyny Bondy, która w Pochłaniaczu napisała: Pozwalaj sobie na gniew, nie tłum go, mawiał. Pozwalaj sobie na radość, euforię, egoizm dziecka, to cię uniesie. Znajdź w sobie rzeczy wspaniałe i zacznij od pokochania siebie. Jesteś dzieckiem Boga, jakkolwiek Go pojmujesz. Jesteś wyjątkowa, jak każdy z nas. Mamy odmienne DNA i nie da się go sfałszować, ani zmienić. Nie ganiaj za ludźmi, nie muszą cię lubić. Ci, którzy pasują do ciebie, znajdą cię i zostaną. A wtedy nie udawaj nikogo i nie dopasowuj się. Staraj się tylko być, aż poczujesz spokój. Słabości są potrzebne, nie musisz się ich wstydzić.

Ja te słowa traktuję jak mantrę.
 
M.

 fot. Oleg Oprisco (źródło: oprisco.com)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PERSPEKTYWA

Poczucie własnej wartości / Wiara w siebie

„Mamihlapinatapai”, czyli Joanna Chyłka w szczytowej formie!