SZACUNEK



Czy z góry wiesz, jaki będzie smak nieznanego dania? Czy wchodząc w relację z drugą osobą wiesz, jak się potoczy? Jak będziesz traktowany? Z jakimi problemami będziesz musiał się zmierzyć? Ile będziesz musiał w sobie przezwyciężyć? Ile będzie pięknych, dobrych słów i momentów, a ile niepotrzebnych, kłujących w serce sytuacji? Nie!

Marzymy o sielance, która będzie trwała wiecznie, o miłości aż po grób i o tym, że „jakoś” to będzie. A ileż to historii miłosnych kończy się bolesnym, pełnym niedowierzania pytaniem: „Jak mógł mi to zrobić?” Jak ten lub ta, któremu powierzyliśmy klucze do naszego serca, mógł nas tak źle potraktować, zranić, oszukać? Dlaczego partner/partnerka tak uczyniła? Na to pytanie uzyskanie odpowiedzi jest niemożliwe. Nie ma sensu na próżno szukać drogi tam, gdzie jej nie ma. Wszystkie rany miłosne są bolesne. Wszystkiego dotykają naszego serca. Czasami z tego powodu stajemy się widmem samych siebie. Opuszczając nas i zdradzając, bliska osoba zabrała ze sobą najbardziej żywą część nas samych. Tę radosną, pełną energii i uśmiechu. Ten czas jest nieunikniony. Pisał o tym Freud w 1915 roku w artykule Żałoba i melancholia. Ten czas jest potrzebny, żeby zaakceptować stratę, zaleczyć rany. Zdać sobie sprawę, że początkowe pytanie było błędnie postawione, że powinno brzmieć: „Jak mogłem do tego doprowadzić?”. Jak mogłem oczekiwać od drugiej osoby, że zapewni mi dostępny do życia tlen? Jak mogłem dać mu tyle władzy nad sobą? Jak mogłem tak siebie zaniedbać? Siebie duchowo. Mówi się: „czyń drugiemu to, co tobie miłe”. A jeśli ta druga osoba tego nie robi, to jej sprawa! Co chcę przez to powiedzieć? Mamy taką skłonność, że oczekujemy od innych, że będą nas traktować lepiej niż my sami siebie traktujemy. Chcemy, żeby ktoś uważał nas za wyjątkowych, cennych, wartościowych, podczas gdy w głębi duszy przyznajemy sobie zaledwie mierną ocenę. Kiedy wchodzimy w relację uczuciową, przenosimy tego naszego wewnętrznego sędziego na partnera. Oddajemy mu władzę, aby traktował nas tak, jak sami siebie traktujemy – zbyt surowo.

A powinniśmy traktować siebie z szacunkiem. Uświadomić sobie współzależność wszystkich bytów, które się na nas składają: byt emocjonalny, psychiczny, fizyczny i duchowy. Żaden z tych bytów nie może być źle traktowany bez wpływu na nasze życie. Jeśli mamy świadomość, że pewien typ emocji może mieć toksyczny wpływ, możemy się postarać, aby nie pozwolić na zakładanie sobie pętli na szyję! W tym celu musimy sobie zaufać. Ile razy słyszałaś lub wypowiedziałaś słowa: „Znosiłam to zachowanie, bo go kochałam”*. O jaką miłość chodziło? Z pewnością nie o miłość do siebie!! Z pewnością też nie o miłość drugiego. To zwykłe okłamywanie siebie, aby zachować iluzoryczne bezpieczeństwo. A czy za każdym razem, gdy zapominamy o sobie w interakcji z drugim, nie traktujemy siebie źle?
Wszyscy chcemy być kochani, chcemy być słuchani, chcemy, by ktoś nas podziwiał. Te potrzeby są częścią naszych najważniejszych potrzeb uczuciowych. Chcemy, by na nas patrzono ze zrozumieniem i z czułością. A czym sami na siebie tak patrzymy? Kogo widzimy, kiedy patrzymy w lustro? Jakimi oczami patrzymy na siebie? Często nie kochamy siebie, nie patrzymy na siebie z wyrozumiałością, nie słuchamy siebie. Mimo tego, oczekujemy od drugiego, żeby to uczynił dla/za nas. Bez sensu, prawda?

Z pełnym przekonaniem uważam, że jeśli nie uświadomimy sobie, jak ważny jest SZACUNEK DO SAMEGO SIEBIE nie powinniśmy się „wiązać”. Oczekujemy od drugiej osoby, że nie będzie spędzała wieczorów z piwem w ręku, że zawsze będzie miała dla nas czas, że tylko z nami będzie chciała ten czas spędzać, że zrezygnuje z(e) (prawie) wszystkiego, bo przecież jest z nami w związku. Brzmi znajomo? Według mnie to pierwszy krok do założenia sobie pętli na szyję! Chciałbyś, aby ktokolwiek zabronił Ci robienia rzeczy, które są Twoją pasją? Chciałbyś, aby ktoś narzucał Ci jak masz żyć? Chciałbyś, aby ktoś robił Ci awantury o nic? Chciałbyś, by ktoś Cię ranił słowem/gestem/złym zachowaniem? Miałbyś wtedy do siebie szacunek?  
Myślę, że nie…
Czy istnieje gotowa recepta na miłość? Niestety nie. Możemy jedynie otworzyć szeroko swoje ramiona i umysł. Więcej starać się rozumieć, mniej oceniać i próbować budować świadomą i pełną zrozumienia i wsparcia relację. Nie ma doskonałych związków. Każda miłość (w związku, przyjacielska, rodzicielska) to ciężka praca. Trudna, ale piękna.

Uwielbiam rozmawiać z ludźmi, uwielbiam słuchać ich życiowych perypetii i wyciągać z tych doświadczeń najwięcej, ile można. Lata doświadczenia i pracy nad swoim charakterem pozwoliły mi wyrobić w sobie zdolność do patrzenia z dwóch perspektyw, nie tylko z jednej. To jest trudne, bo to nie jest automatyczne. Czasami zbyt pochopnie coś lub kogoś oceniamy. Czasami chcemy wszystko na już. Nie zawsze się tak da. Wysłuchałam tysiące historii na temat szczęśliwych, nieszczęśliwych czy toksycznych związków. Na temat miłości długich, krótkich, mniej lub bardziej burzliwych. Chyba każdy z nas wokół siebie ma jedną osobę, która jest w szczęśliwym związku; drugą, która ciągle wchodzi w nowe relacje; trzecią, która ma złamane serce; czwartą, która to serce komuś złamała i prawdopodobnie każda z tych osób kiedyś wypowiedziała magiczne: „Gdybym wiedział, nigdy bym tego nie zrobił”. 😊Wyposażeni w (złe) doświadczenia, nie tylko swoje, w końcu pytamy siebie, dlaczego miałoby się nam udać tam, gdzie tylu innych poniosło klęskę. W końcu wszędzie podawane (przerażające) statystyki rozpadu małżeństw mogą gasić nasz entuzjazm nawet przy najlepszych chęciach. Podoba nam się idea związku, ale szczerze wątpimy w możliwość uczynienia z niego „przestrzeni” do samorealizacji. Wchodzimy w niego ostrożnie lub przeciwnie – z pychą, traktując jak wyzwanie. W obu tych przypadkach nie angażujemy się w pełni, mówimy „tak”, lecz często dodajemy „ale”. To „ale” zabiera naszą kreatywność, wrażliwość i szczodrość.

Każda relacja jest inna. Jednak prawdziwym wrogiem zbudowania dobrej relacji jest strach. To on przekształca miłość w zależność. Ile jest związków, w których partnerzy są od siebie pod pewnymi względami uzależnieni (psychicznie bądź finansowo)? Strach zamienia związek w konflikty o władzę - „Tak, to ja rządzę w domu” – mówi z dumą On lub Ona. Już to widzę oczyma mojej wyobraźni. 😊 Co jeszcze? Przekształca związek miłosny w złotą klatkę. „Tu nie idź, tam nie idź, tego nie rób. Po co się będziesz z nią spotykała. Po co znowu wychodzisz ze swoimi durnymi kolegami?”. Całkowite posłuszeństwo albo giń duszo nieczysta. 😉

Czy z góry wiesz, jaki będzie smak nieznanego dania? Wchodząc z drugim człowiekiem w relację miłosną, przyjacielską czy koleżeńską, obdarzając go całym swoim zaufaniem, decydujemy się zawierzyć sobie. To sobie dajemy środki, aby wyjść z utartych szlaków, aby wkroczyć na nieznaną ziemię.

Niech podsumowaniem tego długiego i trudnego (tematycznie) tekstu będzie cytat, który towarzyszy mi już dobrych parę lat. Życzę Wam wszystkim i sobie ŚWIADOMYCH, pełnych WSPARCIA I ZROZUMIENIA relacji międzyludzkich.

Nie wszystkie miłości były na tyle atrakcyjne, by warto je wspominać. Ale każda zostawiała takie samo uczucie pustki i niepokoju, że oczekiwania nigdy się nie spełnią i że pragnieniami kierują złudzenia. Wstydu, że własne i cudze słowa tracą nagle wartość.


(źródło: pinterest)


M.

*Sam/Sama wybierz odpowiedni rodzaj rzeczownika. 😊

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

PERSPEKTYWA

„Mamihlapinatapai”, czyli Joanna Chyłka w szczytowej formie!

MOC KOLORÓW!